O bazie dotyczącej zespołu PIMS, powikłaniach pocovidowych i zmieniającym się przebiegu choroby u najmłodszych „Menedżer Zdrowia” rozmawia z dr Kamilą Ludwikowską z Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Jana Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiu.
Jest pani współautorką pierwszej w Polsce bazy dzieci z zespołem powikłań pocovidowych. Proszę powiedzieć, jak powstawała ta baza?
– Podwaliną bazy, którą stworzyłyśmy z doktor Magdaleną Okarską-Napierałą, był analogiczny projekt sprzed pandemii COVID-19, dotyczący choroby Kawasakiego. Natomiast, kiedy tylko pojawiły się pierwsze doniesienia dotyczące zespołu PIMS, szybko zorientowałyśmy się, że trzeba uruchomić nieplanowaną, nową bazę. Stało się jasne, że PIMS to jednostka w pewnych kwestiach podobna do choroby Kawasakiego, ale jednak zupełnie inna i nowa. Aktualnie w bazie zarejestrowanych mamy około 500 dzieci. Widzimy wzrost liczby przypadków, przypadający mniej więcej miesiąc po szczycie fali COVID-19 i teraz znowu jesteśmy w szczycie zachorowań na zespół PIMS.
Jakie to są dzieci?
– Przeważnie w wieku szkolnym, mają najczęściej osiem–dziewięć lat. To jest jedna z tych cech, które odróżniają tę chorobę od choroby Kawasakiego. Przeanalizowaliśmy wstępne wyniki, po najliczniejszej fali przypadków PIMS, czyli tej na przełomie roku 2020/2021. Analiza tych wówczas niemal 300 przypadków została niedawno opublikowana w czasopiśmie „Scientific Raports”. Udało nam się wykazać, że choć mediana wieku wynosi 8–9 lat, to ryzyko zachorowania nastoletnich chłopców jest większe niż w innych grupach wiekowych. W trakcie kolejnych fal COVID-19 obserwowaliśmy proporcjonalnie nieco mniej przypadków PIMS niż po tej pierwszej, prawdziwej polskiej fali jesiennej z 2020 roku. Ale nadal jest to realny problem. I w związku z tym, że teraz coraz więcej dzieci ulega zakażeniu, znów mamy więcej przypadków PIMS.
Szczegóły na: Rejestr dzieci z PIMS pozwoli ocenić skuteczność leczenia